czwartek, 10 czerwca 2021

Dubaj symbol megalomanii, snobizmu i szowinizmu.

          Witamy w Dubaju -  mieście z najwyższymi na świecie drapaczami chmur, w mieście gdzie wszystko co spotykamy musi być naj... 

Uwaga! Kontrola paszportowa!
Prosimy o spojrzenie w kamerę... Pstryk i ... do dubajskiego systemu inwigilacji spłynął skan naszych źrenic. Teraz nie mamy żadnych możliwości ukrycia się przed tutejszym wymiarem sprawiedliwości. Gdybyśmy np. dostali zakaz przyjazdu do Dubaju, to nie pomoże nam nawet wymiana paszportu. Obraz źrenic jest indywidualny dla każdej osoby.


 ZANIM ZACHWYCISZ SIE DUBAJEM 

         Uważnemu obserwatorowi nie umknie fakt, że trafił do miejsca, gdzie pieniądze stają się najwyższą wartością decydującą o  hierarchii ważności. Im droższy samochód , im większy dom usytuowany w najpopularniejszej dzielnicy, im lepsze kontakty wśród zamożnych biznesmenów tym  większym poważaniem cieszymy się w społeczeństwie. No cóż, trafiliśmy do monarchii na czele której stoi bogaty szejk wraz z rodziną. Celem panującego jest zadowolić własnych obywateli. Sprawić by żyli dostatnio i nie myśleli o obaleniu władzy. Jak to zrobić? Trzeba mieć sporo pieniędzy i sprawić, by zaczęły się pomnażać. Szejk Dubaju Muhammad ibn Raszid Al Maktum wraz z młodszym synem znaleźli perfekcyjny sposób na wzbogacenie swojego skarbca. Metoda jest prosta, lecz na pewno nie każdemu się spodoba: władca postanowił  sięgnąć do kieszeni obywateli świata zachodniego.

Zacznijmy od początku...


DUBAJ - EMIRAT BEZ HISTORII I ZABYTKÓW

                   Do niedawna w miejscu dzisiejszej metropolii funkcjonowała niewielka rybacka wieś, której mieszkańcy specjalizowali się w poławianiu pereł. W momencie gdy Japończycy rozpoczęli sztuczną hodowlę pereł, zajęcie poławiaczy stało się mało opłacalne.
 
Do rozkwitu miasta zapewne nigdy by nie doszło, bo w okolicy nie ma właściwie żadnych zabytków (oprócz fortów wybudowanych przez Anglików), a tereny są pustynne. "Stare miasto"  w Dubaju, jako atrakcja turystyczna  powstało w ... 2018 roku i udaje dawny zabytek... 

Ratunkiem dla emiratu było odkrycie złóż ropy naftowej i gazu. Państwo, czyli  tak naprawdę szejk i jego rodzina, z dnia na dzień stali się bogaczami. Aby zapewnić sobie przychylność obywateli,  stworzyli sprytną "maszynkę do robienia pieniędzy" zapewniającą stały przypływ gotówki. 

             Szejk postawił na nieruchomości i to te z najwyższej półki. Pieniądze utorowały mu drogę do najwybitniejszych inżynierów i architektów gwarantujących stworzenie nowego Dubaju pełnego spektakularnych obiektów, mogących spełnić oczekiwania najbardziej wymagających inwestorów. Przeciętność nie jest tu mile widziana, bo zwykłe drapacze chmur można spotkać w każdym  zakątku świata. Dubaj ma dawać poczucie wyjątkowości, bo tylko w ten sposób przyciągnie snobistycznych przedstawicieli światowej finansjery... 
             Wszystko co powstaje w Dubaju ma być największe na świecie, lub jedyne na świecie. Tak między innymi powstała jedyna na świecie sztuczna wyspa w w kształcie palmy... 
Wyspa zabudowana jest domami, których ceny często powalają z nóg. Odpowiednio poprowadzony marketing, uzmysłowił snobistycznym, zamożnym obywatelom świata, że posiadanie domu w Dubaju, jest wręcz niezbędne. Wszystkie domy zostały sprzedane, a ich właściciele pozostali anonimowy, gdyż Dubaj prowadzi politykę dyskrecji. Plotki mówią, że wśród właścicieli posiadłości znaleźli się obok np. piosenkarki Madonny, również państwo Lewandowscy. Jak to możliwe? 
Szejk zaprosił Madonnę na koncert... Najpierw dał jej zarobić, a później zaprosił do zakupienia posiadłości, której roczne utrzymanie mocno obciąża kieszeń artystki. Ale kto bogatemu zabroni?

            Szejk organizuje różnego rodzaju plebiscyty na których nagradza osoby znane nie tylko ze swojej profesji, ale także z wysokich zarobków. Tak stało się w przypadku rozpoznawalnych na całym świecie piłkarzy: Lewandowskiego, Ronaldo czy Messiego...

Piłkarze  połechtani nagrodami zapewne ... musieli zainwestować w Dubaju...

KONTROLA I INWIGILACJA

                 
       Jeśli zachwycasz się czystością ulic w Dubaju i tym, że jest tu bezpiecznie, to pamiętaj, że jest to wynik obecności  "Wielkiego Brata"...

       Dubaj to emirat policyjny. Na każdym kroku spotykamy kamery monitorujące zachowanie osób będących w ich zasięgu. Czy są skuteczne? Zapewne. Wystarczy , że na peronie metra stanie grupa osób nieprzestrzegająca dystansu społecznego związanego z covidem. Natychmiast przez megafon popłynie komunikat skierowany bezpośrednio do grupy, by zgromadzone osoby  zachowywały dystans. Kamery wyłapują również inne zachowania, które są karalne, a pamiętajmy , że  Dubaj ma doskonałą ściągalność mandatów ( nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego?)  np. karalne jest zrywanie kwiatów posadzonych na placach, przechodzenie przez ulice w niedozwolonym miejscu, śmiecenie, załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych, czy przejeżdżanie samochodem na czerwonym świetle... 

            Kierowca obcokrajowiec  nie musi w Dubaju zdawać egzaminu na  prawo jazdy, a jedynie wykupić licencję  na podstawie prawa jazdy ze swojego kraju.. Jeśli podpadnie policji i przekroczy limit  punktów karnych traci samochód na 30 dni. Pojazd jest aresztowany i umieszczany na specjalnym parkingu. Właściciel musi opłacać postój, a cena wynosi 300 dirham dziennie, czyli ponad 300 złotych. Pomnóżmy to przez 30 dni i zrozumiemy, dlaczego areszty dla samochodów pękają w szwach. Pieniądze trafiają do kieszeni szejka...

            Kierowcy muszą również pamiętać, że na ulicach Dubaju umieszczone są bramki płatnicze ściągające automatycznie  z naszej karty bankowej 4 dirhamy. W Dubaju jest takich bramek 24. Każdy przejazd to ubytek z konta ok. 4 złotych. Niby niedużo, ale zastanówmy się nad naszą reakcją, gdybyśmy mieli podobną sytuację w Polsce. Na drodze szybkiego ruchu np. ze Szczecina do Gorzowa Wielkopolskiego ustawiono by  20 bramek i na każdej ściągano z karty 4 złote... Można? To kolejny przykład na zapełnienie skarbca przebiegłego władcy.

OBYWATELE TRZECIEJ KATEGORII

                   
             Obywatele Dubaju stanowią tylko 10% mieszkańców emiratu i nie mają w zwyczaju integrowania się z przybyszami. Pierwsze i najczęściej ostatnie spotkanie z Emiratczykami następuje na lotnisku podczas kontroli paszportowej. Tą pracę wykonują tylko obywatele Dubaju.

            Po ulicach Dubaju przemieszcza się wielokulturowy tłum mieszkańców, ale niech nikt nie myśli, że są to obywatele Emiratów. Kolorowy tłum spotykanych ludzi, to przede wszystkim gastarbeiterzy, czyli tania siła robocza zatrudniona przez firmy pracujące dla bogatych szejków. Hindusi, Pakistańczycy, Filipińczycy pracujący na wielkich budowach za w sumie niewielkie pieniądze. Z punktu widzenia Emiratczyków, można zaliczyć ich do trzeciej kategorii ludzi, czyli opłacanych niewolników. 
Średnia pensja nowo zatrudnionego na budowie lub w gastronomii gastarbeitera wynosi 900 dirhamów, czyli niewiele ponad 900 złotych. Obywatele Dubaju nie wykonują takiej pracy. Nie spotkamy ich ani w gastronomii, ani w żadnych innych usługach. Pracują tylko w urzędach państwowych.  Pensja nowo zatrudnionego Emiratczyka wynosi 19 tys. dirhamów, czyli ponad 19 tysięcy złotych i może tylko rosnąć ; najczęściej do 40 tysięcy dirhamów.
Wykwalifikowani specjaliści sprowadzani do Dubaju mają wynegocjowane wysokie wynagrodzenia, ale są to tylko ci, którzy reprezentują zawody na które jest w danym momencie zapotrzebowanie.

Uwaga! Dubaj tylko dla bogatych!

Szansę na wizę emerytalną mają osoby mające co najmniej 55 lat, posiadające ważne ubezpieczenie zdrowotne ZEA i spełniające jeden z trzech poniższych warunków: minimalne zarobki muszą wynosić około 5 500 USD (ponad 21000 zł) miesięcznie, posiadać oszczędności gotówkowe w kwocie 1 miliona dirhamów (ponad 1 mln zł) lub własną nieruchomość w Dubaju o wartości minimum 2 mln dirhamów (około 2,12 mln zł).

EDUKACJA I SŁUZBA ZDROWIA TYLKO DLA OBYWATELI

         Szejk Dubaju jest hojny, ale tylko dla swoich obywateli. Leczenie jest dla nich nieodpłatne. Władca zainicjował budowę  dużego centrum medycznego do którego sprowadza wybitnych specjalistów z całego świata. Jeśli obywatel udowodni, że w kraju nie może znaleźć specjalisty, a jest taki zagranicą, szejk opłaca leczenie. Podobnie jest z edukacją. Dla dzieci Emiratczyków jest darmowa. Szejk pokrywa również koszty związane ze studiami na prestiżowych zagranicznych uczelniach. Warunek jest jeden - student musi ukończyć studia z dobrym wynikiem.

                                                 A co z obcokrajowcami?

              Jeśli firma zatrudniająca obcokrajowców nie oferuje pakietu zdrowotnego, pracownik musi sam płacić za usługi medyczne, a te są dość drogie. 
Nauka dla dzieci, które nie są obywatelami emiratów jest odpłatna, ale edukacja nie jest obowiązkowa.. Opłata uzależniona jest od szkoły i od tego czy są to klasy początkowe, czy starsze. Przykładowo - jeden semestr w klasie maturalnej w szkole amerykańskiej kosztuje bagatela 40 tys. dirhamów, czyli ponad 40 tysięcy złotych.

System edukacji obowiązujący w Dubaju sprzyja analfabetyzmowi -  20 tys. dzieci imigrantów nie uczęszcza do szkoły ...i nikt się tym nie przejmuje. Dubajska machina nakręcająca koniunkturę  lubi niedouczonych "niewolników",  wykorzystując ich do słabo płatnych zadań, których nigdy nie podjąłby się żaden obywatel tego kraju.

TURYŚCI CZYLI OBYWATELE DRUGIEJ KATEGORII 
  
           Dlaczego Emiraty Arabskie otworzyły się na turystów? 
Bo garstka Emiratczyków, a  konkretnie niecały milion obywateli, nie jest wstanie zapewnić rozwoju kraju. Ich siła nabywcza - mimo, że są bogaci - nie nakręci koniunktury. Skarbiec szejków mogą natomiast zapełnić turyści dający się złapać w pułapkę blichtu  wyreżyserowanego na zamówienie szejków. 

          Każdy kto przekracza granice Dubaju powinien wiedzieć, że 95% obywateli Emiratów wyznaje islam, przy czym 80% z nich to sunnici. Co to oznacza? Ano to, że pozorna tolerancja odnośnie zachowań turystów jest tylko... pozorna. Turyści są tolerowani, bo zostawiają w Dubaju  niemałe pieniądze.
          Mimo wielu ograniczeń jakie narzuca islam, władze Dubaju przymykają oko na odważnie ubrane kobiety z Zachodu  i panów - bywalców drogich restauracji...  Religia kraju nie zezwala na picie alkoholu, ale nawet w hotelach należących do rodziny szejka, spragniony turysta może zakupić wysokoprocentowy napój. Przecież system nie może dopuścić do tego , aby i w tym przypadku nie sięgnąć do kieszeni innowierców. Władza nie zauważa również dzielnicy prostytutek oferujących usługi za dość wygórowaną cenę... Wszystko po to, by niczego niespodziewający się turysta wyjechał z kraju z ogołoconym portfelem. Zostawione pieniądze umocnią władzę szejka i jego poczucie wyższości nad cywilizacją Zachodu.

         
                   Najwyższy budynek świata gdzie jest? Oczywiście w Dubaju. Najwyższy Diabelski młyn, wyższy niż ten w Londynie ? Też w Dubaju. Nie trzeba się również zastanawiać, gdzie znajduje się najbardziej luksusowy hotel, największa fontanna i najcięższy złoty pierścionek... Naj, naj, naj... , aby przyciągnąć jak największą ilość turystów, którzy w euforii podziwiania karykaturalnych obiektów , nawet nie zauważają jak są wykorzystywani przez system stworzony przez szejków... 

             Pieniądze zostawiamy również w ogromnych galeriach handlowych należących do członków rodziny panującej. Każda z nich wabi turystów dodatkowymi atrakcjami. Któż by nie chciał zobaczyć stoku narciarskiego pośrodku galerii handlowej w kraju, gdzie temperatura rzadko spada poniżej 25 stopni Celsjusza? Jest również wodospad ze skoczkami - umiejscowiony na jednej ze ścian galerii i olbrzymie akwarium pełne egzotycznych ryb... Przyznacie, że w takiej scenerii chętniej robi się zakupy. Oczywiście w galeriach rzadko spotkacie rodowitych Dubajczyków. Ci  pojawiają się czasem w porze wieczornego chłodu, by w małej kawiarni wypić kawę i nieco poplotkować. 
W sklepach największą rzeszę kupujących stanowią gastarbeiterzy i podekscytowani turyści.

         
Dubajskie metro... 
Widzieliście w nim kiedykolwiek obywatela Emiratów? Metro służy gastarbeiterom , by szybko przemieszczali się między domem a pracą, oraz turystom. Umówmy się - Dubajczyk nie jeździ komunikacją publiczną. On ma swoje toyoty, lexusy i inne cudeńka na 4 kółkach. No i żeby było wiadomo z kim mamy do czynienia, stara się mieć odpowiednią tablicę rejestracyjną. Im niższy numer, tym jest droższa i informuje otoczenie, że jej właściciel jest bardzo zamożny. Na rynku motoryzacyjnym w Dubaju kwitnie handel tablicami rejestracyjnymi. Najwyższą cenę za tablicę z numerem 1 kupił anonimy nabywca za bagatela ( w przeliczeniu na złotówki ) ...54 miliony złotych...

                  Teraz chyba łatwiej jest nam zrozumieć, dlaczego Europę zalewają imigranci z biednych muzułmańskich krajów. Szejkowie nie są zainteresowani ludźmi biednymi nawet jeśli są muzułmanami. Dla nich liczy się tylko zysk, który umocni ich władzę...

Czy nadal chcecie odwiedzić Dubaj?




Źródło:

5 komentarzy:

  1. Co za brednie lol. Na zasadzie "nie wiem, ale sie wypowiem".

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisał powyżej geniusz, który przeczytał prawdę i ma ból dupy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie wszystko się zgadza ale byłem też turystom tego miasta i bez wątpienia z chęcią zobaczyłbym to ponownie. Miasto powala mimo że powstało na środku niczego i to nie ulega wątpliwości. Czy warto zobaczyć oj tak! I na takiej samej zasadzie działają inne miasta. Pieniądze to zysk który trzeba pomnażać i inwestować aby się pomnożył. Paryż Londyn czy Wiedeń działają na tej samej zasadzie. Jest turysta jest kasa ale tak samo Kraków czy Sopot. Warto zwiedzać i dać się wciągnąć w tę piramidę finansową.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam dokument o księżniczce Latifie, wiele daję do myślenia i odtrąca do UAE. Dla mnie jest to nie pojęte
    Po prezentacji w Burj Khalifa odechciało mi się zwiedzać dalsze miejsca. Nie warto zostawić tam grosza. Panuje tam zła energia, przepych i wszystko na pokaz. Sztuczne i egoistyczne jak u Putina! Paskudna ludność, niech ich szlag mają cały świat w kieszeni. Obracają wokół palca pół świata, obleśne ssaki

    OdpowiedzUsuń
  5. ale lanie wody, widac ktoś strasznie zniechecony to pisał, a niby jak działa cała turystyka za wszystko wszedzie gdzie nie pojedziemy to płacimy nie małe pieniadze a w dubaju w porównaniu z innymi miastami turystycznymi mozna i zjeśc za normalne pieniądze i wynajac hotel

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, żeby komentarz zawierał merytoryczne treści odnoszące się do komentowanego artkułu.