Znamy opinię mediów i czołowych polityków na temat homoseksualizmu. Niemal codziennie słuchamy wypowiedzi ludzi nauki, którzy wciąż - niemal do znudzenia - powtarzają nam jak mantrę słowa dotyczące homoseksualizmu i jego genetycznego podłoża. Co ciekawe - są to ludzie często goszczący na ekranach telewizorów, co może sugerować , że należą do grupy ulubieńców pewnych grup, którym zależy na tworzeniu takiego, a nie innego wyobrażenia na temat środowisk gejów i lesbijek.
Poniżej zebrałam wypowiedzi naukowców, którzy odważyli się na zaprzeczenie powszechnym sądom o przyczynach ujawniania się skłonności homoseksualnych i w jasny sposób podają źródła choroby jaką jest skłonność do homoseksualizmu.
Julie Harren - doktor psychologii, licencjonowany terapeuta małżeński i rodzinny, adiunkt w Palm Beach Atlantic University.
" Homoseksualizm pochodzi zazwyczaj z połączenia czynników związanych z temperamentem i czynników środowiskowych, które pojawiają się w życiu dziecka. Według Whitehead i Whitehead (1999) "Ludzkie zachowanie jest określone zarówno przez naturę jak i wychowanie. Bez genów nie możesz w ogóle działać w środowisku......temperament + środowisko = orientacja homoseksualna
Czynniki środowiskowe mogą zawierać doświadczenia wykorzystania seksualnego czy też inne traumatyczne wydarzenia. Natomiast zwyczajnym czynnikiem środowiskowym wpływającym na seksualne zainteresowanie tą samą płcią jest pewne zaburzenie w rozwoju tożsamości płciowej.Tożsamość płciowa dotyczy poglądu osoby odnośnie własnej płci; innymi słowy jego lub jej poczucia męskości lub kobiecości. Tożsamość płciowa kształtuje się poprzez relacje, jakie dziecko posiada z rodzicem i z rówieśnikami tej samej płci. "
*
Poniższa wypowiedź daje nam odpowiedź, dlaczego nie powinniśmy promować homoseksualizmu w mediach...
Dr Neil Whitehead - wychował się i mieszka w Nowej Zelandii (Lower Hutt), tam w 1971 roku uzyskał doktorat z biochemii. Pracował badawczo przez ok. 25 lat dla rządu Nowej Zelandii, w tym przez 4 lata był oddelegowany do pracy w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Monako.
"Wyobrażenie, że młodzieńczy pociąg seksualny do osób tej samej płci zawsze stanie się tym samym pociągiem seksualnym u osoby dorosłej jest całkowicie błędne. Dane z obszernego badania "ADD-Health" dokonanego w USA (Savin-Williams i Ream, 2007) potwierdzają, że młodzieńczy homoseksualizm i biseksualizm zarówno w odniesieniu do pociągu seksualnego jak i zachowania zmieniają się w sposób zadziwiający z roku na rok. Większość z tych zmian wydaje się być eksperymentowaniem. Dokonują się one w przeważającej części w kierunku heteroseksualizmu, który nawet w wieku 16-17 lat jest przynajmniej 25 razy stabilniejszy niż biseksualizm lub homoseksualizm; dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet. Oznacza to, że u 16-latków mówiących, że posiadają orientację homoseksualną lub biseksualną jest 25 razy bardziej prawdopodobna zmiana w kierunku heteroseksualizmu w wieku lat 17, niż prawdopodobieństwo, aby ci z orientacją heteroseksualną, zmienili się w kierunku biseksualizmu lub homoseksualizmu. W przypadku najbardziej surowych, ostrożnych założeń heteroseksualizm jest ciągle przynajmniej trzykrotnie bardziej stabilny dla mężczyzn i czterokrotnie dla kobiet. "
*
Dr Trayce L. Hansen jest licencjonowanym w USA psychologiem z doświadczeniem pracy klinicznej i medycyny sądowej.
"Zwolennicy "małżeństw homoseksualnych" wierzą, że jedyną tylko rzeczą, którą dziecko naprawdę potrzebuje, jest miłość. Opierając się na tym założeniu twierdzą, że dla dzieci wychowywanie przez kochających rodziców tej samej płci jest równie dobre, jak wychowywanie w rodzinie tradycyjnej czyli poprzez rodziców płci przeciwnej. Niestety to podstawowe założenie, a także wszystko co się na nim opiera, jest błędne, gdyż sama miłość nie wystarczy. ........
Tylko rodzice różnych płci dają dziecku możliwość, aby rozwijać relację zarówno z rodzicem tej samej jak i płci przeciwnej. We wczesnych etapach rozwoju relacje z osobami obojga płci ułatwiają dziecku budowanie w późniejszych okresach życia relacji zarówno z kobietami jak i z mężczyznami. Dla dziewczynki oznacza to w praktyce, że będzie bardziej rozumiała, odpowiednio wchodziła w świat mężczyzn i zarazem czuła się lepiej, bardziej naturalnie w świecie kobiet. Natomiast dla chłopca będzie prawdziwa sytuacja odwrotna. Posiadanie relacji z "innym" - rodzicem płci przeciwnej - zwiększa także prawdopodobieństwo, że dziecko będzie bardziej empatyczne i mniej narcystyczne."
*
Michał Tracz - autor jest psychologiem, (absolwentem Uniwersytetu Gdańskiego) oraz Podyplomowego Studium Poradnictwa SPCh (Counsellingu)
Podstawową potrzebą każdego dziecka, co podkreśla Konwencja o Prawach Dziecka, jest wychowanie się w rodzinie: "Dziecko dla pełnego i harmonijnego rozwoju swojej osobowości powinno wychowywać się w środowisku rodzinnym, w atmosferze szczęścia, miłości i zrozumienia" (Konwencja o Prawach Dziecka, s.1). Dokument ten mówi, iż oboje rodzice, a więc matka i ojciec, ponoszą odpowiedzialność za wychowanie i rozwój dziecka. Co więcej, Lewis i Lamb (2003) podkreślają, iż konieczne jest zwrócenie uwagi na jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny wkład ojców w rozwój ich dzieci. Podobne zdanie formułuje Witczak (1987, s. 16): "obecność ojca w procesie wychowania jest nie tylko ważna i konieczna, ale niemożliwa do zastąpienia. Ojciec bowiem dostarcza dziecku tych bodźców i wzorów w jego rozwoju społecznym i moralnym, których matka nie może zupełnie lub w tak szerokim zakresie mu ofiarować ....
Wielu autorów wskazuje, iż słaba identyfikacja z ojcem (postrzeganie siebie jako mało podobnego do ojca) związana jest u dziecka z większym lękiem i nieprzystosowaniem psychicznym (Cava i Raush, 1952; Sopchak, 1955; za: Brook i wsp., 1984; Gray, 1959; Mussen, 1961; Payne i Mussen, 1956; za: Mussen, 1962) oraz mniejszą siłą ego (David, 1968; za: Brook i wsp., 1984). Dzieci wychowane w środowisku o niewystarczającej więzi społeczno-emocjonalnej wykazują znacznie mniejszą tolerancję na frustrację i przejawiają mniejszą odporność psychiczną oraz przeżywają większy lęk (Baran, 1981). Ogólnie można stwierdzić, że brak ojca, już od wczesnego okresu życia, związany jest z większą podatnością na różne problemy psychiczne (Blanchard i Biller 1971, Holman 1953, za: Biller 1971). "
*
Monika Zubrzycka - Nowak - trener i coach. Założyciel Gdańskiego Wydawnictwa Psychologiczno -Szkoleniowego
"Otwarte czy też zakamuflowane nieakceptowanie współmałżonka jest kolejną rafą, o którą rozbijają się powstające osobowości dzieci. Dziecko musi zaakceptować oboje rodziców by, używając biologicznych terminów, zgodzić się na zestaw swoich genów. Jeśli jedno z rodziców pokazuje się dziecku jako ten dobry rodzic, a drugiego dyskredytuje, ośmiesza, oskarża, odbiera mu wartość, to sprawia, że dziecko nie może pogodzić w sobie cech „męskich” i „kobiecych”, których w pierwszej kolejności uczy się od rodziców. Najgorszym układem jest odrzucenie ojca przez syna i odrzucenie matki przez córkę. Wtedy mamy do czynienia z zanegowaniem wartości swojej płci. A to rodzi różnorakie komplikacje, od kłopotów z samoakceptacją do niespełnienia w sferze seksualnej a co za tym idzie do prawdopodobnych wielkich problemów w związkach po homoseksualizm włącznie."
POLEĆ STRONĘ ZNAJOMYM. RAZEM MOŻEMY WIELE ZMIENIĆ.
REKOMENDACJA: www.promocjazdrowia.szczecin.pl
źródło:
http://psychologia.net.pl/artykul.php?level=439
http://www.mygenes.co.nz/Change.htm
http://psychologia.net.pl/artykul.php?level=630
http://psychologia.net.pl/artykul.php?level=62
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, żeby komentarz zawierał merytoryczne treści odnoszące się do komentowanego artkułu.